Polski kandydat ma szansę objąć stanowisko zastępcy sekretarza generalnego NATO przy nowym szefie Sojuszu Marku Ruttem, dowiedział się „Dziennik Gazeta Prawna”. Obecnie funkcję tę pełni Rumun Mircea Geoană.
1 października stanowisko sekretarza generalnego NATO obejmie były premier Holandii Mark Rutte. Zastąpi on w tej roli Norwega Jensa Stoltenberga, który stał na czele Sojuszu przez ostatnie dziesięć lat.
Polska jest natomiast zainteresowana stanowiskiem zastępcy sekretarza generalnego, ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”. Obecnie jest nim Rumun Mircea Geoană, ale jego kadencja się kończy.
Przyznanie naszemu regionowi funkcji zastępcy sekretarza generalnego mogłoby być rekompensatą za wybór na szefa NATO zachodnioeuropejskiego polityka.
– Lubimy Marka Ruttego, ale jednocześnie uważamy, że nasz region jest niewystarczająco reprezentowany zarówno w Sojuszu, jak i w UE, jak i w systemie oenzetowskim. Będziemy zabiegać o kandydatów na wysokie stanowiska we wszystkich trzech organizacjach z naszego regionu – mówił jeszcze w kwietniu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Kto ma szanse?
W NATO istnieje zasada, że głównodowodzącym sił sojuszniczych w Europie (SACEUR) zawsze jest amerykański generał, za to funkcję sekretarza generalnego obejmuje Europejczyk.
W przypadku zastępcy sekretarza generalnego bywa różnie. Na przykład przez ostatnie pięć lat funkcję tę pełnił Rumun, ale jego poprzedniczką była Amerykanka Rose Gottemoeller.
Według ustaleń „DGP” o funkcję zastępcy sekretarza generalnego walczy też kilka innych krajów. Wśród kandydatów wymienia się m.in. byłego premiera Łotwy Artursa Krišjānisa Kariņša czy byłą minister spraw zagranicznych Bułgarii Mariję Gabriel.
„Ponieważ w przypadku tego stanowiska bierze się pod uwagę m.in. klucz geograficzny, największe szanse powinna mieć kobieta z naszego regionu”, zwraca uwagę dziennik.
Nieoficjalnie mówi się o wiceministrze spraw zagranicznych Robercie Kupieckim, który od lat zajmuje się sprawami związanymi z NATO. MSZ nie potwierdza jednak oficjalnie tej kandydatury. „Kwestią wątpliwą jest także, czy Polsce uda się zdobyć ważną funkcję w NATO”, twierdzi „DGP”.
Porażka w grze o inne stanowiska
Sekretarz generalny NATO ma jednego „głównego” zastępcę i ośmiu zastępców technicznych, odpowiedzialnych za konkretne obszary działalności.
Według doniesień medialnych Polska w ostatnim czasie interesowała się funkcją jednego z zastępców technicznych, ale przegrała z kandydatami z Danii i jednego z najnowszych państw NATO – Finlandii.
Ambasador przy NATO Tomasz Szatkowski ubiegał się o stanowisko odpowiedzialne za inwestycje w obronność, a z kolei dyrektor departamentu polityki bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Adam Bugajski o stanowisko związane z innowacjami i zagrożeniami hybrydowymi oraz cyberbezpieczeństwem
Szatkowskiego popierał prezydent Andrzej Duda, a Bugajski miał poparcie rządowe. Dwóch Polaków ubiegało się o te stanowiska jednocześnie, co zdaniem dyplomatów mogło ostatecznie zadecydować o tym, że ani jeden, ani drugi nie został wybrany.